Witam!!! Pozdrawiam!!!

laku57 napisał: Krzyś co się stało? nie wiem o co poszło,nawet ode mnie tel nie odebrałeś nawet sygnała nie puściłeś.O co Wam tam poszło że aż tak się wkurzyłeś.Jednak nie ja ci wrogiem,więc się choć odezwij tu na tym forum.Pogniewałeś się oki,ale myślę że nie na mnie i na to forum.Czekam na wyjaśnienie/jak oczywiście będziesz chciał/.Pozdrawiam.

Zyga, daj spokój. Maiłem tyrknąć do Ciebie o 18 po kościele a mama mi zaczęła "odlatywać"
Nawet na pisownie nie patrze.
Bo jeszcze nie koniec, ciśnienie 50\40..teraz lepiej...wiesz jak jest przecież.
A w ogóle dziś się kapnąłem że dzwoniłeś...przepraszam, nic do Ciebie nie mam i nawet mi do głowy by z tamtego powodu jakieś fochy w stos do Ciebie stroić.Po prostu ostatnio po trzy godziny sypiam i nie wszystko ogarniam.
A popatrz się na mój post  w Problemach PARPA...gówniarzerii nie lubię
Tłumaczę im o co biega a Ci z góry..."nie garb sie"...nie te lata....
Zyga sory, na prawdę nie zawsze mam przy sobie tel i nie zawsze ostatnio przeglądam, dopiero jak na pogotowie dzwoniłem to przeglądnąłem
Ale jest chyba lepiej, chyba bo nigdy nie wiem do końca, co Ci będę pisał znasz sprawę.

No,tak się też spodziewałem.Nie wszystko przyjmują co rzeczywiście powinni.Miałem namiastkę poznania niektórych w Częstochowie,a przede wszystkim w Kruklankach.Jednak poznanie pewnych osób zmieniło mi patrzenie na ich działanie na forum.Powiem szczerze jestem 3 osobami zdegustowany,i te osoby powinny dawać przykład,a jest zupełnie odwrotnie.Nie mnie jednak ich oceniać.Napiszę jednak tylko tyle,w realu,na żywo spostrzegłem zupełnie coś innego niż "przedstawianie"się na forum,pytam się tylko poco,po kiego diabła,zabłysnąć,pobrylować,podnieść sobie chore ja.Przepraszam czy ktoś mówi tu o trzeźwieniu,mnie się wydaje że nie pić potrafi nawet alkoholik.Czy o to jednak tu w tym wypadku chodzi?Ja zostaję,właściwie to nieraz dla "zabicia " czasu,staram się nie mówić co kto powinien robić,nie ma sensu-jak piszę De,Mello -"nie nauczysz świni śpiewać,świnię zdenerwujesz,a sam stracisz swój czas".staram się tam pisać o swoich doświadczeniach,nie pouczając nie starając się tam nikogo zmienić-to już przerabiałem,i za dobrze jak wiesz na tym nie wyszedłem.Koniec kropka i już milczę na ten temat.
Kurcze wiem jak to jest,ile cierpienia Twoja mama jeszcze da rady znieść.Cud,czy może się jeszcze wydarzyć jakiś cud,nie wiem.Cierpienie mamy,Twoje,małżonki tak wiem coś na ten temat.Idąc na grób mojej mamy wiem jednak że jej jest już tam,dobrze,wiem że ostatnie 4 lata dla niej i dla nas były ciężkie,bardzo ciężkie.Jednak nie zapomnę jeszcze jak końcem stycznia jeszcze pytała mojej Perełki-"czy ja już muszę umrzeć" traciła przytomność a kiedy ją odzyskiwała mówiła-"jaka szkoda jeszcze bym wam chciała jakoś pomóc".Nie zawsze jej z tą pomocą wychodziło,wiele na odwrót ale,dziś wiem że bardzo chciała i bardzo się starała,jak mogła,jak "wyniosła" z domu.Jestem dziś szczęśliwy bo,mam tą świadomość,że odeszła wiedząc że ją kochałem.Wielki szacunek dla Ciebie za te jej dni,że jesteś ty,żona,że nie szukaliście i nie szukacie "innych"rozwiązań.Nie zapominam o Tobie o Twojej mamie,choć Was nie znam z "reala"wiem jednak,że mogę i chcę rozmawiać z moim Bogiem o Was,tylko tyle mogę.Wiem jaki jest to ciężki okres dla Was wszystkich.Trzymaj się Krzysztof,jesteśmy z Wami.

Zyga dzięki za wsparcie, wiele to dla mnie znaczy. I to w formie pisanej i w rozmowie .
Piszę tak zdawkowo bi ciś mi wzrik dziś szwankuje i literki się rozpływają.
Pozdrawiam.

Pozdrawiam Cię Czarny. Zamilkłeś na dłużej. Jak żyjesz, chodzisz gdzieś na grupę?

slawek4224 napisał:Pozdrawiam Cię Czarny. Zamilkłeś na dłużej. Jak żyjesz, chodzisz gdzieś na grupę?

Dzięki za pozdrowienia.
Cóż tu pisać jak każdy dzień podobnie wygląda, a jak jest czas usiąść przy kompie, to albo oczy się zamykają z niewyspania, albo literki się rozpływają.
Nie nie chodzę, przynajmniej przez ostatni rok. Po prostu w sensie dosłownym nie mam jak, nikt mnie nie zastąpi przy mamie. Głównie mało stabilny stan to powoduje.Dzięki za odzew
Pozdrawiam
Krzysiek

Krzysiu ma podobnie jak ja jeszcze w styczniu,mama potrzebuje opieki 24 godziny na dobę,oh życie.Pozdrawiam Krzysztof.

laku57 napisał: Krzysiu ma podobnie jak ja jeszcze w styczniu,mama potrzebuje opieki  24 godziny na dobę,oh życie.Pozdrawiam Krzysztof.

Dzięki Zyga i również Pozdrawiam

Pozdrawiam Tych czytających. Klepnijcie parę zdań, będzie nam raźniej. Forum jest otwarte, i nie ma ograniczeń żeby uczestniczyć z nami w wymianie myśli, poglądów, własnych doświadczeń. Zapraszam!

Cóż u mnie po staremu, troszkę inaczej bo mama znowu w szpitalu i dodatkowa bezsilność spowodowana tym jak wygląda opieka. Nie uogólniam ale jednak wiele spraw po prostu nie mieści mi się w głowie. Ja tak odreagowałem raczej niezbyt pozytywnie, całe zmęczenie i to fizyczne daje znać. Troszkę czuje się jak nie w temacie, bowiem nie jest to Forum opiekunów. Ale nie bardzio mam jak coę w sprawie mojej choroby robić realnego, bo nawet mityngi są dla mnie obecnie wyzwaniem nie do zrealizowania.
Za ewentualne literówki z przepraszam bo jeszcze coś ze wzrokiem się podziało i za mgiełką widzę, no cóż SKS też tu bez winy nie jest.
Atmosfera szpitalna od śmierci ojca w styczniu mnie raczej nie uspokaja, tym bardziej stan mamy i brak możliwości czasem realnej pomocy. Procedury czy inne zabraniają mi czynności które wiele razy na dobę przy mamie wykonywałem, typu odessanie flegmy, a tu bezskutecznie mogę tylko prosić by któraś z pielęgniarek to zrobiła, ale czasu mają mało. To ostatnie bez ironi piszę, bo faktycznie nie siedzą bezproduktywnie. Nie ma salowych, ich jest mniej i na tym oddziele leżących jest też wiele.
Po za tym jakieś papiery do wypełniania, no system nie budzi mojej akceptacji. System i organizacja.
Ale cóż, staje się od jakiegoś czasu albo ods początku monotematyczny, tylko że tu jest całe moje ostatnio życie i co tu pisać o czymśco na razie jakoś się niebezpiecznie oddaliło.
Faktycznie tylko czytających zachęcam, zawsze nas będzie qwięcej i można wymienić się doświadczeniami. Przecież jak i przemyślenia będą indywidualne to jedynie coś wniosą nowego to zawsze jest zysk obopólny.
Dla piszącego bo może wyrzucić emocje czy wątpliwości z siebie i czytakącego bo jakieś dodatkowe refleksje inne spojrzenie, a jak podobne to też świetnie bo utwierdza w tym co robimy.
Pozdrawiam serdecznie Krzysiek

Witaj Krzychu.Odpocznij,wiem że to co teraz napisałem to i może głupie-odpocznij.Nie przeskoczysz,nie poradzisz dzisiejsza służba zdrowia,czy ona rzeczywiście jest służbą??Czy może już tylko pracą.I nie szczególnie tylko pomaganiem chorym ale też sprzątaniem,wypisywaniem jakiś świstków-nieraz zupełnie nie potrzebnych,gonienie po salach bo np w nocy na dyżurze są tylko dwie pielęgniarki a chorych 50 z tego obłożnie co najmniej połowa.I cięcia,jakie? Wiadomo tylko personalne.Dziś jeśli nie masz kasy to niestety pozostało tylko czekać-zdążą lub nie,życie lub śmierć.Ja się dość napatrzyłem na to wszystko,i nie tylko z mamą,ale sam jestem "gościem" częstym i widzę co się dzieje.I siedziałem przez 2 tygodnie co noc z mamą/pozwolono mi/i "czuwałem" i widziałem to wszystko na własne oczy,widziałem i słyszałem.Dziś przeciętny człowiek niestety bardzo mało znaczy.A jak ma już swoje lata,ehhh szkoda nerwów.Odpocznij,pośpij w nocy,przecież wiesz co znaczy bezsilność.Zadbaj troszkę o siebie,masz okazję,mama wróci i wtedy znów będziesz potrzebował siły.Mogą strajkować,mogą mówić,krzyczeć rozbijać namioty wokół sejmów,pałaców prezydenckich - i tylko tyle mogą,a chorzy co oni mogą??Grono pielęgniarek,lekarzy wyjeżdża za wielkie i małe "wody" dlaczego?Wiesz Ty wiem ja i wiedzą wszyscy-i co z tego,lepiej sobie i kolegom rozdać milionowe premie jak podnieś o 10 zł wypłaty.Nie piszmy już o tym,nic to nie da.To już nawet nie jest polityka,co to jest-nie napiszę-wstyd.Odpocznij.
I zburzyłem sobie na koniec dnia swój spokój,dlatego unikam dziś tematów,służba zdrowia,polityka,kościół.Jestem po 3 zawałach,4 mogę nie przeżyć.Lecz wypuściłem troszkę złej pary z siebie i to jest jakiś plus,mały ale potrzebny od czasu do czasu.Myślę że po to też piszemy tu na forach,by nie zagłaskać się nawzajem na "śmierć".I nie pisać o samych superlatywach o samych wygranych,jest tu czas i miejsce żeby też pokazać swą bezsilność,porażkę,potknięcia.Podzielić się nimi,dla siebie i innych.Widzisz miałem dziś telefon,i okazuje się że nie tylko moje,Twoje zdanie na temat "Parpy" są takie,przyznano się do tego że na ten temat powinno się pisać mówić i nawet w czołówce forum zamieszczone powinny być bieżące wiadomości-a nie tylko gumiok i do widzenia.Szkoda że ten temat gdzieś mi "uciekł",nie został przeczytany prze zemnie,szkoda.Lecz pamiętaj Czarny nie dajmy się ponosić aż tak bardzo emocją,przetrawić dać czas sobie i dopiero odpowiedzieć,podkreślić swoje słowa.Tak traci się niestety ludzi którzy mogą coś wnieść na takie fora.A dyskusja,swoje doświadczenia mogą nie tylko nam pomóc,ale też innym.Walczę nieraz sam z sobą by nie "walnąć" czegoś z grubej "rury"-tylko sam sobie robię kuku.Zawsze staram się przemyśleć dać sobie i innym czas,i dopiero napisać-jak wiesz nieraz odpuszczam bo "nie nauczysz świni śpiewać,świnię zdenerwujesz a sam stracisz czas".A dzisiejszy telefon dał mi wiele satysfakcji,iI nie takiej Oh i Ah-dlaczego? Ponieważ brak mi tam już człowieka,który wyraża swoje zdanie,mądre zdanie.Z tego co wiem to co najmniej 3-4 osoby szukają "swojego"forum,ale takiego w którym się nie tylko głaska,nie tylko daje rady,Ale takiego gdzie można się dzielić swym doświadczeniem,i nie chodzi tu o to kto ile nie pije,kto ile ma lat a takiego z którego będzie wyciągał wnioski,dla siebie i dawał swoje doświadczenia dla mnie dla innych..Może kiedyś?Może kiedyś uda się nam to zrealizować.Czas pokaże.Pozdrawiam Cię serdecznie.I Was także "niemi" formuowicze.......Pamiętasz Sławku Twoje posty?Pamiętasz Twoje słowa-"jest nas moc" "jest nas siła" Chciałbym aby tak było,moje marzenie,może kiedyś się spełni.Bardzo bym chciał tym razem w Listopadzie być na warsztatach-i spytać się "gdzie jesteście" jak was szukać.Czy tylko w Lubaszowej??Tylko 4 razy w roku?Choć 1-2 razy w tygodniu poświęcić 10-20 minut by się podzielić radością lub smutkiem,dowiedzieć się co u Was,napisać co u mnie.I nie widzę tłumaczenia - brak czasu.Czasu straconego nie nadrobimy,za żadne skarby świata,a możemy się tylko wzmocnić,i zadbać o siebie....Czas pokaże Pozdrawiam.

Witajcie po przerwie. Tak Zyga czytałem i to wiele razy co piszesz. Nie za pierwszym dane mi było dokończyć. Bowiem mama wróciła ze szpitala, założyli PEGa i to jest dla Niej dobre. W śeodę a od czwartku w domu. Nie muszę akurat Tobie pisać co znaczy opieka. Pielęgniarka nie potrafi, lub się boi zmieniać opatrunem między taką silikonową płytką a skórą. Wczoraj to zrobiłem sam, pierwszy raz, bo osoba z innego forum dokładnie mi opisała jak to zrobić. Ponieważ dalej ta jakaś infekcja w związku z oczami mi dokucza, to z góry przepraszam za ewentualne pomyłki.Wracając do mojego odejścia z tamtego forum to nie tylko to było przyczyną. Sam wiesz że panuje tam gwiazdorstwo i jeszcze dawniej gdy miałem więcej czasu i energii do pisania starałem się jak nie oficjalnie to choć na Priw zwrócić uwagę na teksty, zwłaszcza dla osób potrzebujących konkretnej rady, pomocy a tu popis erudycji i wiedzy terapeutycznej. Nie nie mam tu na myśli osoby które sobie za przeproszeniem żarty robią, będąc po kolejnej terapii utyskują na wszystko...terapie, mityngi i chyba pogodę nieodpowiednią do zrobienia czego kolwiek. Mam na myśli osoby które ledwo odważyły  się zarejestroweać, zapytać szacowne grono...no i chyba wielką gafę popełniły bo podobnie jak z tą PARPA mogą sobie w necie poszukać i że  słowa nieodpowiednie i w ogóle.
Po prostu już nie mam szans rzetelnieskończyć rozpoczęty nawet post, bo jest nagła potrzeba pomocy. Nie powiem mamie, poczekaj chwilę z tym duszeniem się bo mi ważna myśl ucieknie. Dodatkowym tam problemem jest strona techniczna, jak zostawiałem rozpoczęty post i biegłem do mamy to po czasie mnie wylogowało i po sprawie. Nie wiem, może coś z tym zrobili, ale to nie było głównym powodem, w ogóle powodem odejścia.+Dzień tak radośny był że poradziłem sobie z tym opatrunkiem, ale smutno się skończył. Bo korespondowałem z osobą która podobnie jak ja się opiekowała starszą i chorą matką . Po prostu dzieliliśmy się informacjami co zrobić w konkretnej sytuacji. Jak postąpić gdy.....i tu jest wiele spraw z którymi opiekun musi się sam borykać. Bo niestety taką pomoc otrzymuje od osób niby wykwalifikowanych i teoretycznie z powołaniem. O systemie nawet nie chce mi się wspominać, gdy zawodzą konkretne osoby, ludzie.No i znowu o chorobach, cóż jak siedzę i martwie się ciśnieniem mamy które pikuje w dół, a konkretnej rady z nikąd, bo to jest nagminna przypadłość.
Tak się tu dzielę raczej troskami dnia codziennego, w moim przypadku dość mało ciekawego, ale po nieprzespanej kolejnej nocy trudno mi rozważać pewnie bardziej tu potrzebne tematy. Z racji choćby tematyki Forum. Ale cóż niech to bedzie opis życia niepijącego, ale czy zdrowiejącego alkoholika????
Pozdrawiam Krzysiek

Napisałem do Ciebie Krzyś długiego posta,i mi "zeżarło" laptop się wyłączył i kicha.Już dziś nie mam siły literki mi skaczą przed ślepiami.Trzymaj się jakoś,chcę Ci podziękować za namiary jednego z forum,które mi podałeś,były pierwsze telefony i wymiana zdań,powiem owocna i to bardzo,dużo dało i daje do myślenia.Jak tylko wydobrzeję jadę do Wrocławia na spotkanie z tym "panem" odbierałem go inaczej-przyznaję nie słusznie miałem jakieś uprzedzenia,kolejne doświadczenie-Znów oceniałem,i po co-trzeźwiejemy Krzyś-trzeźwiejemy.Pozdrawiam.Zdrowia dla Ciebie,małżonki i dla mamy.

Dzięki Zyga. No na pewno widzę tu między nami wiele podobieństw. Bez wątpienia jest to przypadek, ale mnie też wcięło kilka postów. Podobno jest na to metoda, ale....ja jej nie znam, na odzyskonie. No czasami również się do kogoś uprzedzam, ale potrafię(pewnie nie zawsze) wycofać się z tej mojej wcześniejszej opinii. No ale ja tu często idę za daleko nie kierując się jednak pewnymi  spostrzeżeniami i igę w przeciwnym kierunku. Jednak zdrowy rozsądek i równowaga , to jest to.
No a z tymi rozmytymi i skaczcymi literkami to mam ostatnio często, niestety. Pasowało by okulistę odwiedzić....hehehe ale jak????
Zyga. podziwiam Ciebie za aktywność i że Ci się chce....na prawdę i szczerze.
Kończę bo już by coś się podziało i mi wiad uciekła, ale znalazłem!!!!!!
Również Zyga zdrowia dla Ciebie, Małżonki i bliskich.
PS.
Pewnie się domyślam, tam chyba zaczynałem w ogle jalieś kontakty z forami.
No obecnie to racZej bierny jestem.

Moja żona całe lata pracowała w Ośrodku Pomocy Społecznej. Często tam bywałem i poczyniłem pewne spostrzeżenia. Zwykli zjadacze chleba często nie potrafią opiekować się swoimi rodzicami. Nie mają na to czasu, cierpliwości.Sam doświadczam sytuacji że żonę mam po operacji, mamę też 87 lat. Czytam Wasze wpisy i jestem pełen podziwu za uczucia jakimi darzycie swoich bliskich. Alkoholik wie co to miłość, empatia, poczucie obowiązku. System wartości nie pozwala nam inaczej się zachować. Taka postawa czyni nas ludźmi, mającymi swoje zasady, sumienie. Miłość do schorowanych rodziców i opieka nad nimi , to wyraz szacunku względem nich. Warto być trzeźwym.

Kłaniam Ci się pięknie.Jestem już po wszystkich badaniach,oj gdyby nie znajomości,i powiem szczerze gdybym nie był w grupie tych doświadczalnej to pewnie trwało by to wszystko z 2-3 miesiące,a tak już i to podobno dokładnie.Okazało się że w żyłach pływa sobie jakiś skrzepik,miniaturowy i przytyka żyłki.Dostałem serię zastrzyków,+cukiereczków/czyt tabletek/ na rozpuszczenie tego dziadostwa-leżeć i leżeć,nie żyć w stresie,odpoczywać,i szanować się a i jeszcze nie denerwować.I wszystko byłoby oki,leżę,odpoczywam,szanuję się-ale jak tu żyć bez stresowo?"!!! Kurcze nawet dziennika nie oglądam ,bo rzeczywiście ciśnienie 200/180 jak to wszystko słyszę jak dla nas tych szaraczków nasz rząd się stara i poci by nam było dobrze No i mam czasu kupę oczywiście nie uleżę choć obiad jakiś upichcę,a żona mnie jeszcze opieprza że mam leżeć na plecach i mają mnie boleć bo tak trzeba.Kurcze nie potrafię!Tak piszę sobie na tych forach bo to jedyna rozrywka na dziś dla mnie.Napisałem nawet wczoraj w "naszym" forum /tym drugim/ i powiem nawet nie z jakiejś potrzeby lecz po tych telefonach które dostałem postanowiłem jednak się odzywać-mam czas Krzysiu,już nawet nie zrywam się w nocy bo wydaje mi się że mama dzwoni-odeszło,i powiem najszczerzej jak potrafię nieraz mi tego brakuje-jakoś smutno.I dziś jak jechaliśmy z szpitala byłem na grobach,bo jednak nie odważę się pojechać w sobotę,czy nawet w niedzielę.Zresztą pewnie by mi domownicy nie pozwolili.Już w piątek zjeżdżają /syn córka i przyszła synowa/do domu-niech oni pojadą zaświecić na grobach.Będzie znów cały dom ludzi,do niedzieli.Dobrze Ze wyremontowałem sobie pokój nad garażem,i pewnikiem się tam jak będę miał dość gwaru ewakuować. Spokoju i zdrowia Ci życzę,mam nadzieję że się jeszcze kiedyś spotkamy w realu i pogadamy,a wspólnych tematów pewnie też nie zabraknie.Zdrowia też dla małżonki i mamy,oby te choć dni były dla Was spokojne.

Oi!!! taki pokoik przydał by mi się. Czasem mam ochotę uciec przed domowym gwarem, ale nie mam gdzie. Mieszkanie małe to i trudno o chwilę wytchnienia. Też mam w domu nieraz kciołek. Trzy córki , dwie wnuczki, żona i o psie i kocie Ani nie wspomnę. Siwy dym, Panowie. Cieszę się mimo wszystko, bo ciągną do domu. To jeden z moich sukcesów. Nie zmarnowałem szansy odbudowania więzi rodzinnych. Jest co zjeść, jest ciepło i wesoło. Dużo nie potrzeba a radości co nie miara jak patrzę na wnuczki, jak baraszkują po domu w poczuciu bezpieczeństwa. Laku ma rację że nieustannie przywołuje RODZINĘ , JAKO JEDEN Z WARUNKÓW DO DALSZEGO ZDROWIENIA. w MOIM SYSTEMIE WARTOŚCI TO PODSTAWA FUNKCJONOWANIA.

Krzychu nie rób mi tego,choć Ty się odzywaj z tych którym dałem namiary na to forum,a nóż widelec uda nam się jakoś "pobudzić" to forum,może jeszcze w tym roku doskoczą inni do nas,a jak widzisz to forum różni się od tamtego o wiele nawet o bardzo wiele.Tylko trzeba nam nieco jeszcze wsparcia,troszkę myślę z zewnątrz,tzw świeżej krwi.I wiem że kiedyś będzie nas dużo więcej.I damy radę tylko piszmy częściej.Wiem że masz mało czasu,że choroba mamy pochłania ci dużo go,i na pewno i psychicznie i fizycznie jesteś zmęczony,ale jedno zdanie jeden post choć na tydzień.dasz radę?.Atak w ogóle jak mama,jak Ty.nawet nie dzwonisz,mam nadzieję że z Tobą wszystko okey.Pozdrawiam Ciebie i resztę Twej rodziny.

Tak wiem co mam z tym zrobić,dlatego napisałam że różne powody na to wpłyneły,nie tylko śmmierć dziadka.

Małgosiu przeczytałem 1 raz 2 razi kolejny.I wiem o czym piszesz,o bólu,o stracie tego do kogo miało się zaufanie,o kimś komu właściwie można by opowiedzieć wszystko,który nie zganił,nie dał przysłowiowego klapsa,a wysłuchał przytulił,pogłaskał.Takich ludzi dziś pamiętamy,wspominamy i wspominamy dobrze,ciepło.zaniepokoił mnie jednak pewien fakt.Piszesz że po śmierci ukochanego dziadka zaczęłaś chodzić na dyskoteki,i tam dość ostro popijać.A czy nie robiłaś tego nigdy wcześniej?..Zastanów się,moja droga.Dlaczego chciałaś sobie odebrać życie,czy tylko po stracie dziadka??..Obawiam się że nie,i wiem moja Małgosiu że sedno leży do dziś gdzieś ukryte w Twoim wnętrzu,i wiesz o tym i TY.I wiesz że będzie gryzło,szarpało,bolało.I wiesz dokładnie co z tym zrobić,i chcąc na prawdę być wolną musisz się tego pozbyć.W jaki sposób wiesz,wiesz na 100%.Nie zasłaniaj Bólu,swojego alkoholizmu czyjąś śmiercią,i nie rób tego tym bardziej jak do niego czułaś miłość.Trzymaj się moja droga,i pamiętaj-"nie ja Ci wrogiem,lecz przyjacielem"
Ps.i Gosia proszę pisz w swym pokoiku "Przepite ojcostwo-Macierzyństwo,a trzeźwiejący ojciec,trzeźwiejąca matka" bo zrobimy tu na forum "groch z kapuchą".Ja też się złapałem że piszę nieraz swoje posty w nie swoim "pokoju".Daj sygnała to pogadamy.

Małgosiu, ja czytałem Twój wpis trzy raz i powiem Ci że zrobił na mnie wrażenie . Tu na forum nie chcę się do niego odnosić. Może jeszcze się kiedyś spotkamy. Laku dobrze sugeruje abyś pisała w swoim pokoiku. Wtedy trochę uporządkujemy tematy i będzie łatwiej się odszukać. Pozdrawiam Cię serdecznie Sławek.

Sorki,to się już nie powtórzy moi milli

Laku widzę Cię że jesteś. Pozdrawiam. Odnośnie wpisu do Damiana. Taki Urban w Chrzanowie też był?

A jestem i też pozdrawiam.Jakże nie był u nas tyle że nie Urban tylko-Camra,łoj,mogłeś mu mówić tu podciąć tu zastawić,a on i tak swoje rondelek i jazda,no ale nie mogło być inaczej bo gość się ledwo na giczłach trzymał a oddech jego zabijał muchy w locie.Jeszcze jako tako jak chciałeś być ostrzyżony to trzeba było przyjść na strzyżenie tylko do południa,ale skurczybyk brzytwą władał jak sam Wołodyjowski szabelką,dziadek zawsze chodził do niego się golić i nigdy go nawet nie drasną,ot fachura.

W Szczucinie był taki fryzjer co też golił od rondelka pan Nowak bodajże się nazywał,pamiętał że raz chcąc mnie ogolić razem z moją mamą nie mogli mnie utrzymać i fryzura była taka sobie a miałem w ten czas pierwszą komunię ,,,pamiętam jak dziś jak się ten pan spocił !!!!Dziś jużsiedzę spokojnie u fryzjera tylko strzyc już niema co.ps.Ostatnio wolę młode fryzjerki????co jest