Rozmaitości

Wiem Piotr co czujesz jak dziecko choruje. Sam nieraz myślałem jak samemu chorować , aby tyko dziecko było zdrowe. W życie człowieka wpisane jest cierpienie, które może Cię wzmocnić i uczynić lepszym człowiekiem. Życzę Kacperkowi powrotu do zdrowia. Piotr , ważne że działasz z żoną. Będzie dobrze!

Piotr.Moja siostrzenica w wieku bodajże 8 lat miała podobny problem z chodzeniem,dowiedz się jak ta choroba sie dokładnie nazywa.Wiem że leczenie jej trwało bardzo długo,też koło 2 lat,nie mogła chodzić pamiętam jak miała lekcje szkolne w domu,a później zawsze ktoś ją woził.Nie mam się jak zapytać siostry gdzie oni jeździli z córą,są w tej chwili na wyjazdowym wekendzie.Jutro wracają dowiem się dokładnie wszystkiego,tylko znaj dokładną nazwę tej choroby.Jeśli będzie ta sama to podam Ci do niej nr telefonu i może Twoja małżonka porozmawiać z nią,gdzie się leczyła,itd.Wiem że na pewno były konsultacje w 2-3 ortopedów.Ale nie pamiętam już szczegółów.dziś siostrzenica jest już dorosła i po schorzeniu nie pozostał nawet ślad.Trzymam kciuki by wszystko skończyło się dobrze,,najgorsze jest to że jeśli jest to ta sama choroba to synek nie będzie mógł chodzić dłuższy czas.A to jest na pewno wielki kłopot.Pozdrawiam Ciebie,synka,i małżonkę /czekam na odp/.

Laku to jest martwica kości udowej tzw.choroba Parthena lub coś podobnego,nie umiem dokładnie wymówić.Jeśli się potwierdzi,,a wszystko na to wskazuje,,to czeka nas mała rewolucja w życiu.Ale nikt nie mówił że będzie lekko ważne że na,, trzeżwo,,, jakoś razem z rodziną będziemy się poświęcać Kacperek jest teraz najważniejszy Będzie musiał sam zrozumieć że pewnych rzecz nie wolno robić i tyle!Ta choroba musi sama przebiegać i niema na to lekarstwa2,,3,,a nawet4 latatyle wiem narazie jeśli coś będę wiedział wiecej to napwno napiszę .Dzięki za słowa otuchy!!  

Dzięki za szybką odpowiedz.I czekam na dobre wiadomości,wiem co czujecie,jeszcze raz - będzie dobrze i jeśli tylko mógłbym kiedyś służyć Wam,Tobie,pomocą to wiedz że możesz na mnie liczyć.Pozdrawiam szczerze.Spokojnych i dobrych dni.  

Moi drodzy zawieszam pisanie na forum,na razie wycofuje się z niego.Jeżeli ktoś chciałby ze mną pogadać telefonicznie to a nie ma mojego nr tel to niech napisze do mnie na PM podam,lub niech poda swój.Ciężko mi to było napisać ale przemyślałem sobie to wszystko/nie tylko sam/.   Osobiście życzę by to forum się wreszcie rozrosło.Do zaś.Pozdrawiam wszystkich na tym forum,bardzo chciałem by tu dzielić się z wszystkimi swymi problemami,smutkami radością.Z radościami,smutkami życia w trzeźwości,podzielenia się swoimi przeżyciami dnia wczorajszego i dzisiejszego.Powiem i napiszę nie pogniewałem się,pisałem szczerze może nawet nieraz za,niestety nikt /1 wyjątek/nie podejmował tematu.Nie wiem dla czego,Może że ja jestem jednak za bardzo otwarty na drugiego człowieka?Może dla tego że jestem bardziej zaangażowany w ruch A owski,i na nim "wychowany".W niedzielę wyjeżdżam.Będę się widział z Ludkami z moich ukochanych Rzepisk,Z Olkiem Sobierajem,/terapeuta alkoholik/z moderatorami którzy "prowadzą" grupy w Rzepiskach,z Jarkiem z WB Z ks Darkiem Kwiatkowskim.Będziemy ustalać co i jak w tym roku w sierpniu.Całe tym razem warsztaty/2-9 sierpień/ będą poświęcone współuzależnienu.Będą także mitingi AA,Alanon,DDA.Wykłady terapeutów,1 dzień wyjazd do Zakopanego,Góro-terapia/Morskie Oko/Jak co roku przyjeżdża też tam młodzież gdzie mają swoją osobną terapię,rodziny z dziećmi.Zaproszono mnie i małżonkę jako stałych bywalców /9 raz/Do współtworzenia i pomocy w tych warsztatach.Jako że moja Perełka jeszcze pracuje jadę tam sam/będę się jej oczywiście radził przez tel/Wracam 15 maja a już 16 wyjeżdżam do Kamesznicy.Znów na terapię.Uff dam radę? ,Pewnie dam.Piszcie więc moi mili,i zaskoczcie mnie poczytam Was,na razie jednak wstrzymując się od komentarzy.Pozdrawiam.

Trudno odnieść się do tego co piszesz. Nikt nie blokuje forum. Widać Laku że pomimo tego że razem mamy bez mała 1000 postów to nie zachęciliśmy innych NOWYCH do pisania. Ja wielu zachęcam, ale cóż więcej mogę zrobić. Będę pisał dalej.

Sławku odpowiedziałem na prywatnych wiadomościach PM przeczytaj. pozdrawiam.  

Witajcie !!.Zgodnie z obietnicą piszę o stanie zdrowia naszego Kacperka.Potwierdziło się niestety że jest to pruchnica kości udowej tzw. choroba,, parchena,,.Nie jest może trak bardzo grożna ,,są gorsze,,ale jest uciążliwa dla rodziców..Potrzebna jest też rechabilitacja doś specjalistyczna [na kasę chorych dopiero pażdziernik] więc będziemy płacić prywatnie .Na dzień dzisiejszy mam pracy dużo to jakoś dam radę,.W okolicy Szczucina nie ma takiej ,,maszyneri ,,jaką potrzeba do tej rechabilitacji więc będziemy jeżdzić do Jadownik gdzieś koło Brzeska chybaJzk już pisałem plany wykńczania naszego domku też staneły,,Sławek,ogród też musi poczekać,,Teraz każda wolna chwila przeznaczona jest dla Kacperka ,jażdzimy na basen rowerki oraz trzeba jakieś wycieczki zaplanować więc nie wykluczone że odwiedzę niektórych z Was [[kto wie??]]Laku nie odnoszę się do Twojej decyzji wiem że Wiesz co robisz choć nie powiem że się cieszę.Ja teraz mam robotę już na miejscu to pewnie częściej coś klepnę ,narazie do zobaczenia ,,oby w Lubaszowej,, może się na sobotę wyrwę!!!.Pozdrowionka!!   

[quote="laku57"]Sławku odpowiedziałem na prywatnych wiadomościach PM przeczytaj. pozdrawiam.  .I Tobie piotrze też na PM-przeczytaj.

Z wielu planów muszę na razie zrezygnować. Zdrowie Józi jest najważniejsze. bardzo wolno, ale następuje poprawa. Psychika w dojściu do zdrowia ma duże znaczenie. Józi troszkę brakuje tej odporności. Robię co mogę aby zmieniła sposób myślenia, ale nie zawsze mi to wychodzi. Myślę że w tej chwili to największy problem. Ja jestem trochę zmęczony , ale staram się tego nie okazywać. Bardzo potrzebne są mi teraz warsztaty, i tacy ludkowie jak Wy. Laku liczę na Ciebie.

hejka to wez Józie na warsztaty pobędzie między ludzmi i porazmawiało by się z Józią, sławuś jak byś mógł to zadzwoń do mnie to ważne dla mnie.

Małgoś, to nie takie proste. Jutro jadę z Józią do Tarnowa uzgadniać chemię. Profesor stwierdził że standardowo mogło by być ok, ale dla pewności lepiej poddać się chemii i mieć spokój na najbliższy czas. Powrót do zdrowia trochę potrwa, pewnie 6 miesięcy.

Sorki Sławuś nie wiedziałam że Twoja Józia jest tak cięzko chora

Opony wymienione i powiem że tylko ręczny hamulec mi jeszcze pozostał do zrobienia i mogę wtedy powiedzieć że jest wszystko oki z moim "łunochodem".zamówiłem linkę do niego bo starej już nie udało się naprawić,i dostałem szoku taka linka to kwota nie bagatela "tylko" 240 złotych Polskich,ło matko z córką,alem se wykupił skarbonkę,ale nic to i tak lubię ten mój samochodzik.Coś za coś.Jeszcze pozostaje mi do zrobienia jedno nadkole/błotnik/i muszę wyciąć kawałek tylnego błotnika bo się pojawiają parchy,i nie ma co już kombinować tylko wymienić.Ale to jeszcze odległy termin.Nie przeszkadza mi to w jeździe a jeszcze dziur nie ma.Gosia zastanów się nad Częstochową z tego co wiem z "Jutrzenki" jedzie co najmniej 6 osób,koszt 5 złotych za przejazd i ubezpieczenie w tym,więc prawie darmo,niech Ci tylko zostanie ktoś z najmłodszą i zabieraj dwójkę starszych i jedź,Atmosfera zobaczysz sama że Cię urzeknie,zobaczysz tam się też z innymi których już znasz /forum/I nie jest ten wyjazd strikte "kościółkowy".Troszkę kaski trzeba jednak ze sobą zabrać bo jakaś kiełbaska,jakiś posiłek trzeba jednak zjeść,czy jakiegoś loda "smerfom" kupić.Zastanów się.Można usiąść na którymś z mitingów i posłuchać,a jest a czym wybierać AA,Alanon DDA Alatin/Tylko dla dzieci starsi nie mają wstępu/Są śpiewy,pogadać można z każdym,koncert ala rockowy Klertków,droga krzyżowa z świadectwami alkoholików,ehh długo by jeszcze pisać.Pozdrawiam decyzja jest Twoja.  

No to sobie zapisałam razem ze mną sześć osóbi jade do Częstochowy i się ciesze bardzo z tego,Zygusia przez jakiś czas nie będzie pisał bo mu komputer spalił.Pozdrawiam

Zyguś autko naprawił a kompa zepsuł???,tak to mam rozumieć ?????prawda to czy fałsz ,,Gosiu???  

Piotruś,gdybyś widział minke Zygusia,to byś sam stwierdził czy to prawda czy Fałsz,a po za tymm znaczie Zyge nie od dziś ,i sami wiecie że nie owija w bawełne i mówi co mu w duszy gra i szczerze to mówi, znacie go dłużej niż ja, nie poznałam tak szczerego i uczynnego człowieka w swoim życiu.Pozdrawiam

Auto naprawił,kompa naprawił i pisze.A reszta śpi i pewnie znów jest bardzo a bardzo zapracowana.No cóż takie życie.Ja też ostatnio latam jak kot z pęcherzem i prawdę mówiąc na nic nie mam czasu.W sobotę znów do Częstochowy na zlot rodzin i przyjaciół alkoholików.11 czerwca i 12 prawdopodobnie spędzę w okolicach Tarnowa i w samym Tarnowie-20,21,22 znów wyjazd do Tenczyna na warsztaty AA.A w lipcu chcemy od nowa spotykać si e 1 raz co miesiąc na Groblach/jesteśmy na razie po rozmowach z właścicielem i ubijaniu ceny czy 1 dniówka czy 2 dniówka-sob,niedziela./ kiedyś były to bardzo fajne integracyjne spotkania rodzin alkoholików.Grile, śpiewy,i miting otwarty dla wszystkich chętnych,rozmowy do białego rana i na sen nie raz brakowało godzin.Co z tego wyniknie nie wiadomo bo jak na razie cena od osoby dorosłej wynosiła by ze spaniem 40 złotych-ja jednak chcę negocjować dalej-na 30 zł a dzieci na 15.Oczywiście jak dawniej by to było wyżywiamy się sami-każdy coś przynosi/każdy też wie co/a główne wieczorowe danie w sobotę to wielki gril,lub prażone, lub udka na dziko.Może tam przebywać jednorazowo 67 osób/tyle jest miejsc sypialnych/ nie było nas nigdy tylu 40 osób było najwięcej.Jutro dalsze rozmowy z właścicielem.Trzymajcie kciuki.Pozdrawiam.

Noto się dzieje,a o której jest wyjazd do częstochowy i z kąd Zygusiu

Wyjazd o 10,45 w sobotę z pod ul Makowa/spod klubu/-planowany przyjazd 1-2 po północy w niedzielę.

Witajcie. Laku ma rację. Zapracowani jesteśmy , może zbytnio. Chyba tak mamy , że ostro idziemy w życie i często mamy sukces. Niestety okupiony dużym wysiłkiem. Jedno jest pewne że stać na s na wysiłek , pełną mobilizację i gotowość do życia. Moja Józia cały tydzień brała chemię. Codzienny dojazd do Tarnowa jest dla Niej bardzo męczący. Monika wylądowała w szpotalu. W szkole poczuła się źle i teraz nowy kłopot. Wszystkie badania , gastro, kolonoskopia, tomograf itp. Ten rok naprawdę mam ciężki , mama też słabsza. Muszę godzić pracę i być w domu. Pracy mam jak w żadnym roku. Już 10 osób ma u mnie pracę ,składam ofertę na Park Rodzinny Uzbornia . 12 ha.parku z amfiteatrem placami zabaw, boiskami. Duże wyzwanie. Jeśli mam się rozwijać to podejmę to wyzwanie. Na ranczu małe mam postępy w pracy przy budowie domku i tarasu/altany/. Warzywniak za to oplewiony i trawa skoszona. Laku jak byś mieszkał bliżej to miał bym dla Ciebie wymarzoną pracę. Dla Piotra mam , ale nie sporo Mu do Bochni zaglądnąć i zrobić pomiary, wycenę. Damian spotkamy się 29 czerwca na pikniku u Pana Staszka od kiełbasek. Laku zapraszamy Wasz Klub na piknik. Miło by było gościć przyjaciół z Chrzanowa i Libiąża.

Tak się spodziewałem że nasz Sławek nie odpuści.Praca to jego żywioł.A tu jeszcze choroby w rodzinie,hmmm pamiętam też tak miałem,niestety na przeszkodzie stanęło zdrowie tak się zaczął 2010 rok,wszystko wzięło w łeb.Zawał,a co tam zawał do pracy 2gi zawał,3 zawał.Ciężka choroba mamy i po robocie po planach,po pieniądzach,a przede wszystkim po zdrowiu.I ciągły już strach.3 zawał bardzo ciężki rozległy,życie wiszące na włosku-już gdzieś leciałem jakiś tunel światło,i wreszcie głos,panie Zygmuncie pora się obudzić,szpital-jakieś maszyny około mnie.ehh nie chcę już wracać do tego.Później jeszcze zawał mózgu i już wiedziałem że do pracy nie powrócę.Do żadnej bo nawet za ciecia mnie nie chcą lekarze puścić.Sam dziś wiem że jeśli chcę żyć to muszę się oszczędzać.Ale ciężko mi się z tym pogodzić,bardzo ciężko.A tu wydatków też przybywa Córa chce iść na studia,syn ostatni rok,żona chciała iść na urlop zdrowotny na rok /zasługuje na niego/-zrezygnowała,bo się boi że nie podołamy.Dopóki mama żyła ,też pomagała finansowo-już odeszła,nie cierpi,i powiem szczerze brakuje mi jej.Tak choć miałem jakieś obowiązki,teraz została pustka,brak pracy bardzo mi doskwiera.Niejednokrotnie nadrabiam to miną ale gdzieś w środku tęskno mi za spawarką,za jakąkolwiek pracą.Nie życzę tego nikomu jeśli jest ktoś na obrotach i jest to mu zabrane zostaje pustka-wielka pustka.I choć nieraz porywam się z "motyką" na słońce i chcę pokazać że jeszcze coś potrafię potem to niestety odchorowuję.Przestaję już walczyć z sobą bo nie mam wyjścia,chcę jeszcze trochę pochodzić po tym świecie,bo wreszcie widzę jego piękno.Kiedyś dokończę ten wątek już w swoim "pokoiku".Sławku pamiętaj o zdrowiu bo bez niego,bynajmniej ja tracę stabilność,czego Ci nie życzę.Pozdrawiam serdecznie i sory że nieraz staję się upierdliwy,pisząc to myślę że mnie choć trochę zrozumiecie.  

O tak Zuguś nasz Sławek to ,,tytan,,pracy nie mówię tego głośno ale podziwiam Go często za wytrwałość i determinacje w dążeniu do celu!!! Mnie niestety nieraz brakuje tej odwagi i pewne plany czesto zostają w sferze marzeń ale przecierz wszyscy nie możemy zostać ,,przedśiębiorcami,,.Ja zreszto zaczynam się przyzwyczajać do bolących rąk i nawet dziwnie bym się czuł bez odcisków!!!!To oczywiście żarty ale ten rok nie należy napewno do mnie,miałem z pewnością już lepsze lata[gorsze też]Nie poddaję się jeszcze ale czasem mam dość wszystkiego,ale zaraz popatrzę sobie na "Kacperka,i żonkę i starsze dzieciaki i wiem że jestem potrzebny że mam po co żyć .Więc nie poddaję się choć ten zwariowany świat nie jest czasem zbyt ,,przyjazny,,wiem też że mam przyjaciół do których mogę się zawsze zwrócić o pomoc i zawsze ją dostaję gdy jest taka potrzeba.Laku wiem że ostatnimi czasy wraz z Gochą i Damiankiem ciągniecie to forum sami ale ja naprawdę miałem troszkę ciężki czas a i nasz Sławek lekko nie ma wiec musicie wybaczyć !!!Na usprawiedliwienie dodam że każdy jeden post jest przeczytany ,zawsze jestem gdy mam czas i naprawdę każdy jeden Wasz wpisik choćby najmniejszy ma dla mnie duże znaczenie Sławku naprawdę mam zamiar wybrać się na ,,rekonesans,,do Ciebie do Bochni ale taka rada!!!!dzwoń gdy będziesz miał jakaś lukę w obowiązkach to ja się dostosuję i ustalimy co trzeba,najlepiej spotkać się z marszu bez planowania.Pozdrawiam Was kochani ciepełko wszystkich szczegulnie tych modlacych się w Częstochowie.Mnie też dane było dawno temu być na takim zlocie i do dziś mam same pozytywne wspomnienia.Czekam na relacje z Częstochowy.   

Piotr , szkoda że choć na sobotę nie mogłeś przyjechać do Lubaszowej. Zdzwonimy się w tygodniu. Damian jak Pan K na ranczu. Ja trochę podciągnąłem prace przy domku, mam już zarys werandy. 2,5m x 9m. Zwierzaków jeszcze nie mam , ale już nie długo będą.

Piotrze wiem że masz dużo pracy i teraz obowiązków-ale ja z takim pytankiem ile by mnie kosztowało położeni płytek w kuchni /18 m kwadrat/ i czy byłbyś w stanie to zrobić i nie opitalaj się że się znamy tylko szczerze bez żenady.Jeśli chodzi o czas to do listopada tego roku.I serio bez jakiejkolwiek krępacji.Bo już mnie ponosi jak taki jeden mnie zwodzi.Jeśli nie masz czasu,lub za daleko to szczerze odpisz - nie obrażę się.Wpadaj częściej na forum>wiem że teraz masz coś innego na głowie,ale może warto nieraz zrobić choć króciutką odskocznię od codzienności.Pozdrów Kacperka od nas,ja wiem że będzie dobrze bo musi być dobrze i nie inaczej.Córa mojej siostry prawdopodobnie miała to samo choć w nieco starszym wieku i wyszła z tego -dziś śmiga na rowerze,na nartach.Tylko ten długi czas na rehabilitację,i jednak stres,dla małego i dla Was./o kasie to już milczę/.Pozdrawiam Was serdecznie i jeszcze raz ukłony dla Kacpra oraz małżonki.