Moja pasja , moje zainteresowania !

Witam.Jak zwykle Laku czytam Twoje wpisy z zaciekawieniem.Jak już nieraz teraz także muszę no może nie muszę ale chcę przyznać Ci rację.Jak wiele rzeczy mnie omijało myślałem że to u mnie w rodzinie tylko jest stado nieszczęść>Nic się nie układa a to przez brak kasy przez to że mnie ludzie nie rozumieją a to bzdura.To ja tak w tej spranej alkoholem mózgownicy pisałem chore scenariusze swojego życia męcząc się jeszcze bardziej bo jak tu nie pić jak wszystko wkoło jest do d...!
Tak samo nie pić to nie wiele jak nie idzi to w parze z trzeźwieniem.Autopsja to najlepsza nauka.Kiedy wróciłem z poprzedniego leczenia mimo że miałem wiedzę nie trzeźwiałem nie byłem na to gotowy nie miałem czasu na trzeźwienie.Tak myślalem że skoro nie piję i byłem na leczeniu to klękajcie narody.A faktycznie było jeszcze gorzej.Za wszystkie moje porażki winiłem inny a nie siebie.Co się czepiają przecież nie piję oooo wielka pomylka.I tu kolejna racja Laku trzeba zmienić siebie swoje nastawienia do tego kim jestem dlaczego tak się stało i dlaczego chcę być trzeźwy.Tak przedewszystkim zadbać o siebie o swój komfort psychiczny nie bać się iść na spotkanie do terapeuty wyżalić się zwrócić o pomoc.Wiele spraw się rozwiązuje samych z czasem te które nie dawały mi żyć w trzeźwości robią się malutkie nie warte zachodzenia w głowę.I tu właśnie jest sedno trzeźwości zmieniając siebie oczywiście na dobre sami czynimy dobro dla innych.Przez uśmiech poranny do żony do dzieci.Nic nie zobowiązujące szczere jak się czujesz?To wzmacnia więzi.Bo miłości się nie da zabrać.Ja uczę się miłości na nowo od moich najbliższych.Jak trzeba mocno kochać i wierzyć w drugiego człowiea który krzywdzi nie okazuje miłości a wręcz brak zainteresowania skupiony na swoim piciu i chorym życiu.Kochać  i być z nim przez wszystkie te lata picia.Bo to nie było nagłe nie sstało się to z dnia na dzień to lata męczarni a mimo to da się wybaczyć i żyć w zadowoleniu i szcęściu.Teraz wiem że gdy piłem wielu ludzi z tego powodu było zadowolonych ale nie moja rodzina.Też stwarzałem pozory kochającego się grona rodzinnego.Ale to pozory pod publiczkę jak to Laku pisze.Teraz wiem że Ci którzy się cieszyli z mojego nieszczęścia mi zazdrszczą .Niejedni których znam chociaż nie ma w ich rodzinach problemu alkoholowego nie potrafią sobie dać rady ze samym sobą.Męczą i dręczą siebie i innych na trzeźwo i chyba ich mi najbardziej żal bo alkoholika można na siłę uszczęśliwić wysłać na leczenie uruchomić procedury itd.a w ich przypadku to trudna sprawa.I ciężko się przyznać do porażki do problemów emocjonalnych.Ja jak już kiedyś ktoś powiedział dziękuję bogu że dał mi doświadczyć być alkoholikiem bo dzięki temu zrozumiałem jak piękne jest życie .
Pozdrawiam.

Słusznie Laku zauważył , że wątki czasem nam się mieszają i wpisy robimy spontanicznie. To nic wielkiego , ale czasem warto poukładać to jak należy. Moją pasją jest działka , a w konsekwencji i inne formy rozrywki. Wędzarnia to takie coś o którym marzy niejeden facet. Mam to szczęście , że zbudowałem małą wędzarnię i mogę np. na święta wędzić szyneczkę , boczuś , karczek i inne. Golonka też wędziłem. W tym roku też spisałem się i sklepowego na świątecznym stole nie będzie. To już taki mały punkt honoru abym nie zawiódł i było jak zawsze. Myślę , że tak rodzi się tradycja. Dziewczyny najpierw nie przywiązywały do moich poczynań wagi , później przejawiały zainteresowanie , a teraz już pytają -czy będziesz tato wędził na święta-. Nie posadziłem jodełek , po kilka w każdym roku , tak aby była ciągłość w ścinaniu na święta. W nowym roku tak właśnie zrobię. Trzy jodły co rok!

Sławek z tą wędzarnią to znakomity pomysł.Co swoje to swoje,jeszcze tylko żeby mięska i szyneczki były wiadomego pochodzenia/od gospodarza/ to wtedy efekt podwójny,paluchy lizać.Kiedyś też próbowałem co nie co wędzić,inie tylko szyneczki ale też kiełbachę którą sam robiłem.I powiem Ci że warto by kiedyś znów spróbować,niestety mój wędzak już dawno się rozpadł,ale może warto coś od nowa spróbować.Materiał na wędzarnię leży jeszcze gdzieś na ogródku,zakasać rękawy i tym razem wymurować coś by dłużej "wytrwało"-stary miałem z desek pokrytych blachą.Pomysł podsunięty może nawet na święta Wielkiej Nocy warto już coś powędzić -czas pokaże czy to tylko słomiany zapał czy rzeczywistość.Jednak jak sobie przypomnę ten zapach i smak,coś mi mówi że warto.....
A widzisz gdybyś potrzebował Forda Transita to już bym go miał,kolega właśnie sprzedaje,miał firmę ale niestety Polskie realia,kapitulacja,nie wydalał.Tyle tylko że to była 9 czyli 9 osobowy,i powiem nawet w dobrej kondycji nie tylko wizualnej.Gdyby to było jakieś dwa,trzy lata temu to pewnikiem stałby już na moim podwórku.Ja już teraz preferuję coś mniejszego,i nawet prawdopodobnie będę pozbywał się "merca" którym teraz jeżdżę,już teraz wolę coś znacznie mniejszego.Dalej trzymam rękę na pulsie i jak coś będzie warte uwagi to dam znać natychmiast.
Dziś mieliśmy zebranie zarządu,nie chcę straszyć Stasia ale "Szczepanowice" będą miały gości z "Przemienienia" ok 8-10 osób,Niestety nie będziemy jednak w Lubaszowej w styczniu,23 to u nas spotkanie opłatkowe połączone z zabawą noworoczną-niestety nie mieliśmy wyboru z inną datą.Choć żałuję to jednak myślę że na następne spotkanie już będziemy.Poza tym cały czas myślimy/i nie tylko myślimy/ o naszym wspólnym spotkaniu u nas czyli w Libiążu.Pozdrawiam.

no tak znów błąd mój,piszę tam gdzie "chcę".To przecież wątek Damiana i jego najbliższych,a ja się -cham z "buciorami" w jego wątek.Przepraszam za pomyłkę.Sławek proszę zakładaj swój wątek bo już pora najwyższa,będzie mniej pomyłek

ZDROWYCH I , POGODNYCH, WESOŁYCH , SPOKOJNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA, ORAZ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2016 PRZESYŁA KATARZYNA Z RODZINKĄ!

Zdrowych Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO SAMYCH POMYŚLNOŚCI NA ŚWIĘTA I NA NOWY ROCZEK ŻYCZY PIOTR Z RODZINKĄ.PS SŁAWEK TYLKO NIE PRZYTYJ!!!!

co sie okazało, rodzinka nasza I SZCZĘŚLIWA w komplecie, nasze BĄCZUSIE /siostra z mężem i maksiem/ zrobili nam WIELKĄ niespodzianke, i wczoraj przyjechali do polski z ANGLI! NASZA RODZINKA CAŁA SZCZĘŚLIWA !

Kasiu , wyrzekłaś się nas. Masz tut tytlu fanów, chyba o nich zapomniałaś. Mamy jeszcze inne środki abyś się tu pojawiła i klepnęła choć parę słów. Naskarżymy do ojca i tyle , a wiem że słuchasz się taty , no i dobrze że słuchasz się. Jak tam Damiano. Wydoroślał i odfrunął nam nasz młodszy kolega Damian. Nie wiemy czy ranczo sprzedał może , jak tam sprawa z kogutem . Oj tyle zaległości jest do wyrównania. Zbieraj siły Kobitko i pisz!!!

Oj ... ten temat ma spore zaniechanie! Przecież mamy tyle zainteresowań. Ja już jestem mocno zainteresowany odwiedzinami u Lakusiów. Co prawda połączone to będzie z weselem córki szwagierki (dom weselny w Libiążu), ale tylko chyba Laku domyśla się z czego się cieszę. Teraz działka. Posiane co trzeba , tyki już czekają na groch. Ok. 150 sadzonek truskawek już sarenki skosiły równiutko. Na zdrowie sarenkom, też muszą z czegoś żyć , tylko czemu z mojej z mojej pracy?. Posadziłem bukszpan i sosenki. Jabłonki kwitną cudownie, wyglądaj jak panny młode. Maliny zapowiadają się też dobrze. Trawka skoszona trzechkrotnie , tak że po zimie całkiem nieźle wygląda. Tylko namiocik i Lakusia tam brakuje, chatka , wiatka czekają. Oj były obietnice , były.

Ty nie wywołuj wilcora z lasa bo jak wpadnie to żeżre Ci wszystko z działki mało tego to jeszcze wykopie parę sadzonek i posadzi na swoim.No ale poważnie,wiem że plany planami a życie pisze inne scenariusze jakbyśmy chcieli-nieprawdaż,wprawdzie bijąc się w pierś dużo też i mojej winy,bo skoro obiecałem to mogłem wpaść choć na 2 dni.Jednak już nic nie obiecam póki mam tą pracę,tam gdzie chcę-musząc być jadę,a Sławek Twoja działeczka nie ucieka,a wiedz że już moja Perełka ma wolne cały rok od Września,a Wrzesień też piękny może być.Bochnia w sumie nie tak daleko,i powiem wyrwać się choć na 2-3 dni z namiotem,tyle tylko że jak kaska puści bo jak już tam być to i może by i kopalnię "odwiedzić"a tam kaski trochę trzeba,stukam więc ją i spróbujemy.Córa pod koniec kwietnia wyjeżdża do Szkocji też ustukać troszkę dla siebie grosza,/wyjeżdża na 3 miechy/.A my sami w domu zostaniemy,jedynie synowa i wnuki na "dole".I tu też zaczynają się schody,bo jak wiecie mieszkam na odludziu,i ona po prostu się boi zostawać sama z dziećmi nawet na jedną noc,ale to też musi się dać "przeskoczyć".Przecież nie zrezygnujemy z naszych planów wyjazdowych,też nam się wreszcie coś należy.Prawda czy nie???.Sławek gdzie to weselisko/nazwa knajpy i kto się żeni może znamy?/ tak jak pisałem i pewnie jeszcze w Lubaszowej o tym pogadamy jesteśmy do usług i z radością Was będziemy gościć.No to na razicho do poczytania.Pa

I skoro już mam odpalonego kompa-Zapraszamy Was na wypad "Szlakiem Orlich Gniazd" na zobaczenie i pozwiedzanie zamków w naszych okolicach -Rabsztyn,Ogrodzieniec,Bobolice,Mirów,Olsztyn/k.Częstochowy/-powrót przez Złoty Potok w stronę Chrzanowa.Trasę tę można wykonać w jednym dniu,jednak można sobie też rozłożyć na dwa dni.Zamczyska piękne,stare niektóre "odnowione" np jak Bobolice,Rabsztyn.Do wszystkich można wejść,w większości bez opłat-wypad taki planujemy gdzieś w lipcu-zastanówcie się,rzućcie info na Waszych zebraniach.Piszę już o tym dlatego by się zorientować czy są z Waszych okolic chętni.Objazd i zwiedzanie tychże miejsc-swoimi samochodami,/jak na razie u nas chętnych jest 14 osób,a pewnie jeszcze to nie wszyscy/ można zabrać namioty-wiadomo jak 2 dniówka to zawsze tańszy koszt,dla tych co już nie lubią namiotów nocleg w hotelu w "Złotym Potoku"-ok 50 zł od osoby.Co do "wyżerki" to wiadomo grill,kanapki,i możliwość "posmakowania" wspaniałego pstrąga właśnie w Złotym Potoku/hodowla pstrąga/.Spokojnie-jest czas na zastanowienie się,a spotkanie nasze wraz z Waszym Stowarzyszeniem to wiadomo same plusy-i nowe znajomości.A i rozgłos z takiego spotkania pójdzie w "świat".Przemyślcie,imam nadzieję że choć parę osób z Was dołączy do nas,i już na spotkaniu w Lubaszowej powiecie nam czy jest jakikolwiek odzew w tejże sprawie.Pozdrawiam. Sławku proszę poinformuj panią Admin że jest do niej na pw wiadomość i czy zechciała by nam pomóc w sprawie o której do niej pisałem-dziękuję.

Lakusiu. Odnośnie wesela w Libiążu. O 14 w kościele , a przyjęcie weselne w Bobrku , zajazd Magda. Trudno się w tym połapać bo zajazd ten jest jakieś 5 km od Libiąża. Dm sygnał do Pauliny w Twojej sprawie. O wycieczce też dam info.

Oki doki już wszystko wiem-znam zajazd o nazwie Magda przy trasie Libiąż - Oświęcim,w miejscowości Bobrek a właściwie na jego obrzeżach,jednak to nie duży zajazd,i myślę że nie będzie więcej niż na 100 ludzi,kiedyś miałem tam okazję być z Perełką na jakiejś imprezie z okazji odejścia na emeryturę koleżanki żony, a wiesz w którym kościele w Libiążu odbędzie się sam ślub,bo są dwa kościoły,Stary-"Matki Bożej Różańcowej" i nowy "Św Barbary" oddalone od siebie jakieś 2 km,jeszcze powiem że jak będę znał młodych lub ich rodziców to wcale się nie zdziwię .Nie ma sprawy "porobię" za przewodnika Pozdrawiam.

Nazywa się Szatanik. Mają firmę.